Tak, tak wiem, długo mnie nie było. Niestety musiałam zrobić przerwe w publikacjach ze wzgledu na wyjątkowo absorbującego moją uwagę malucha, który pojawił się w naszej rodzinie. To był czas tylko dla nas, na przyzwyczajenie się do nowych warunków i oswojenie się zarówno ze sobą jak i nową sytuacją. Oczywiście wiele matek dwójki małych dzieci świetnie radzi sobie z prowadzeniem bloga, gotowaniem. przygotowywaniem, pisaniem i fotografowaniem. No cóż, ja do nich nie należe najwyraźniej i wykorzystałam te 8 miesięcy bez publikacji jak urlop macierzyński :) Nie żebym się leniła przez ten czas, wiadomo rodzinka musi jeść a i przy dzieciakach też jest co robić. Podjęłam się też w tym czasie nowego wyzwania, zupełnie nie związanego z kuchnią. Wyzwania. które uczy mnie cierpliwości i relaksuje. Zajęłam się projektowaniem, wykrojem i tworzeniem ubrań. Najczęściej dla dzieci bo wiadomo jak to jest, szewc bez butów chodzi...nie, nie bójcie się, nie będzie nowego bloga o tematyce modowej, toć nie każdy kto potrafi coś uszyć jest już krawcem i może pisać na ten temat. Ciągle się uczę więc tym bardziej nie ma mowy o uczeniu innych. Ale dobra, do rzeczy, koniec tego dobrego, czas wrócić do pisania o jedzeniu. Mam nadzieję, żę jeszcze garstka moich wiernych czytelników jest ze mną mimo wszystko i spróbujecie nowych przepisów. Może zaproponujecie coś od siebie, coś co chcielibyście zrobić wspominając smak tureckiej kuchni z czasów podróży. Czekam na Wasze propozycje.
Dzisiejszy wpis przygotowałam w ramach wspólnego gotowania z Emilią Temizkan z bloga
Turcja od kuchni. Zerknijcie na jej blog sprawdzić jak przygotowała swoją wersję tej potrawy. Przepis z marcowego wydania naszej ulubionej Lokmy.